Stomatolog pod mikroskopem

Stomatolog pod mikroskopem: Jakub Mróz o tajnikach leczenia kanałowego, innowacjach ratujących uśmiech i dokładności liczonej w mikrometrach.
Rozwijanie własnego gabinetu przez stomatologa to połączenie pasji, zaangażowania i nieustannego dążenia do doskonałości. Przedstawiamy rozmowę z Jakubem Mrozem, założycielem m-Dental w Żarach. Opowie nam o swojej zawodowej drodze, wyzwaniach związanych z łączeniem pracy stomatologa i menedżera oraz o innowacjach, które wprowadza w swoim gabinecie. Dowiedz się, jak precyzja i nowoczesne technologie wpływają na sukces w leczeniu kanałowym i jak pasja do stomatologii przekłada się na codzienną praktykę.
Jakie są Pana mocne strony w zawodzie, patrząc z perspektywy kilkunastu lat doświadczenia?
Uważam, że jak na dentystę jestem cierpliwy. Dobrze wychodzi mi komunikacja, sfera umiejętności miękkich, ale też dokładność. Moją specjalnością jest leczenie kanałowe — endodoncja. To jest taka dziedzina, która z człowieka dokładnego robi wręcz człowieka z nerwicą natręctw. W leczeniu kanałowym niezbędny jest bowiem perfekcjonizm. Tu o wszystkim decydują detale.
To wynika z dokładności, jakiej wymagają takie zabiegi?
Tak, one wymagają niebywałej dokładności. W najtrudniejszych przypadkach stosujemy nawet czterdziestokrotne powiększenie. Pole zabiegowe ma milimetr na milimetr. Przeoczenie czegoś, co ma pół milimetra może skończyć się tym, że cała praca idzie do kosza.

Jakie jeszcze największe wyzwania spotkały Pana na drodze zawodowej?
Od roku 2014, w którym kończyłem studia, stomatologia w Polsce przeszła długą drogę. Kiedyś w moim mieście, w Żarach, które zamieszkuje niecałe 40 tys. osób, nie było ani jednego tomografu komputerowego. Teraz mamy pięć! Moim pierwszym dużym wyzwaniem była pierwsza praca w gabinecie zaraz po stażu. Zaczynałem pracę pod okiem bardzo dobrego lekarza z bardzo dużym doświadczeniem. Wiele się nauczyłem i musiałem bardzo szybko wywindować poziom swojej praktyki. Musiałem szukać wiedzy, kursów, artykułów w prasie.
Jak Pan sobie z tym poradził i jak wpłynęło to na Pana praktykę oraz podejście do zawodu?
Pomagało mi to, co koledzy po fachu publikowali w mediach społecznościowych. Na przykład robiąc zdjęcia swojej pracy. Da się z nich wiele wydedukować. Na YouTubie można dowiedzieć się od dobrego technika dentystycznego jak się robi protetykę itd. Drugim wyzwaniem było przejście na własną praktykę. To było dla mnie ogromne wyzwanie finansowe i logistyczne. Bo poza pracą kliniczną bycie menadżerem zajmuje bardzo dużo czasu. Ja tak naprawdę pracuję na dwa etaty. Pierwszy lekarski i drugi menedżerski.
Jak Pan sobie z tym radzi?
Jeszcze tego nie wypracowałem. Dlatego to są dwa etaty, a nie na przykład półtora. Moim celem jest rozwinięcie gabinetu, żeby pozwolić sobie na zatrudnienie menedżera. Oczywiście mam teraz wsparcie pracowników, którzy w wielu rzeczach mi pomagają. Jednak kluczowe decyzje muszę podejmować sam. To też nieustanne kształcenie się, nieustanne doskonalenie się, rozmawianie z ludźmi, którzy są bardziej doświadczeni, którzy coś wymyślili, wprowadzili do Polski z zagranicy. Wyzwań jest sporo, ale najgorsze są na początku. Kiedy się dopiero startuje, kiedy bardzo duże znaczenie ma, gdzie się trafi do pracy. Gabinet, stosunki między pracownikami, układy z szefostwem.
Myślę, że Pana można zaliczyć do tej ostatniej grupy. Co zdecydowało o tym, że Pan przeszedł na własną praktykę?
W pewnym momencie poczułem, że się zatrzymałem, stoję w miejscu, robię ciągle to samo. Nie wprowadzam nowych zabiegów, nie wprowadzam nowych rozwiązań, nie idę do przodu. Takie poczucie stagnacji — plomba, kanałowe, plomba kanałowe, jakaś mała plastyka i nic więcej. Nie widziałem perspektyw rozwoju. Druga rzecz jest taka, że u siebie to u siebie. Ustawiam sobie wszystko organizacyjnie, tak jak chcę. Kwestia też wyposażenia. Ja akurat trafiłem nie najgorzej, ale z rozmów ze znajomymi wiem, że na ogół statystyczny gabinet w Polsce nie jest wyposażony jakoś rewelacyjnie. Mówię o takim statystycznym. Jak człowiek pojedzie gdzieś na szkolenie, to widzi tomografię, skaner wewnątrzustny, cyfrowe planowanie uśmiechu — cuda technologiczne! A w wielu gabinetach czasem tego po prostu nie ma albo jest na poziomie przełomu lat 90. i 2000. Mając ogromną wiedzę na temat nowości technologicznych i widząc to, że koledzy tak pracują, rodzi to pewną frustrację.
Czy to sprawia, że chce się Pan wyróżnić w branży stomatologicznej?
Tak, są ludzie, którzy się rozwijają, którzy aktualizują wiedzę, którzy inwestują w gabinety i myślę, że ja się do nich zaliczam. Gabinet otworzyłem trzy lata temu, a wyposażyłem go naprawdę solidnie w stosunku do konkurencji, która działała na rynku dużo dłużej. Na miejscu mamy tomografię i skaner. Wiele rzeczy jestem w stanie zrobić sam. Druga droga w stomatologii jest taka, że ktoś pracuje bardzo długo, ludzie się do niego przyzwyczajają i chodzą, bo chodzą. Jednak później okazuje się, że to leczenie, choć nie jest złe, jest przestarzałe jak 20 lat temu. A trzecia droga to jest mocne promowanie się w mediach społecznościowych. Chociaż są tam fantastyczni lekarze, którzy wszystko robią zgodnie ze sztuką i mają świetne wyniki, to jednak wciąż jest część, która moim zdaniem powinna bardziej popracować nad swoim doświadczeniem.
Jak Pan znalazł swoją niższe, miejsce w branży? Świadczy Pan konkretne usługi: endodoncja mikroskopowa, implanty, protetyka, chirurgia.
Znalazłem, odpowiadając na potrzeby rynku, pracując praktycznie w jednym mieście, już dziesiąty rok, budując sobie bazę pacjentów, budując sobie renomę. Trafiają do mnie pacjenci, którzy mają jakiś problem, a wizyta u ich stałego lekarza nie pomogła. Ostatnio miałem pacjentkę, która przeszła dość długie i drogie leczenie, ale i tak na koniec stwierdzono, że to musi się skończyć wyrwaniem. Wcale nie musiało, udało się. Uratowaliśmy zęby, które ktoś tam chciał wyrwać i zamienić na protezę.
Zawsze rozwijałem się w kierunku, w którym były potrzeby. Gdy widziałem, że jest dużo leczeń kanałowych, to zrobiłem Curriculum Endodontyczne Polskiego Towarzystwa Endodontycznego, żeby wykonywać to szybciej, lepiej, sprawniej.
Z czasem chciałem rozwijać swoje umiejętności jako implantolog. W tym celu ukończyłem Curriculum Implantologicznym DSI. Po szkoleniu odczuwałem potrzebę zwiększać kompetencje w leczeniu implantami, więc dołączyłem do DGIO - Deutsche Gesellschaft für Orale Implantologie. Członkostwo w międzynarodowej organizacji daje mi dostęp do wiedzy, doświadczenia i najnowszych trendów w implantologii praktykowanej przez setki lekarzy.
Czego najczęściej wymagają klienci, którzy wchodzą do Pana do gabinetu. Jakie zabiegi są najbardziej oczekiwane?
Potrzeby lecznicze są duże. Stomatologia zachowawcza, ale również protetyka i leczenie implantologiczne. czyli tzw. popularnie plomby i leczenia kanałowe. Wielu jest też pacjentów ortodontycznych, tylko ja się tym nie zajmuję — leczenie kompleksowe, długotrwałe braki zębów, które wpływają też na pozostałe zęby, skutkują ich szybszym starciem, zniszczeniem, pogorszeniem funkcji gryzienia, mowy, tudzież estetyki całej twarzy i uzębienia. Pełen przekrój i potrzeby są duże.
W m-Dental wyróżniacie się stomatologią mikroskopową.
Mamy dwa gabinety, każdy jest wyposażony w mikroskop, każde leczenie kanałowe odbywa się przy pomocy mikroskopu, dzięki czemu szanse na sukces są dużo wyższe. Każdy z lekarzy, który tu pracuje, jest wykwalifikowany i umie się tym mikroskopem posługiwać. Ja mikroskopu używam prawie do wszystkiego. Do leczenia kanałowego, do leczenia zachowawczego, czyli leczenia próchnicy, wykonywania wypełnień. Ddo protetyki, do podnoszenia zatok. Jest to narzędzie, bez którego nie umiem pracować. To jest moja druga para oczu.
Czym dla Pana są nagrody, wyróżnienia, m.in. w konkursie Stomatolog Roku w plebiscycie medycznym Hipokrates 2023?
Jest to taki miły dodatek. Natomiast dla mnie najfajniejsze jest zobaczyć dobre efekty swojej pracy po paru latach. Cieszę się, gdy widzę pacjenta, który kiedy przyszedł, wyglądał średnio, nie mógł gryźć, a po naszych kompleksowych zabiegach, wychodzi zupełnie inny człowiek. Może normalnie jeść, mówić, zachowywać się w towarzystwie. Jak widzę te efekty, to, że one działają po czasie i zmieniają sporo w życiu pacjentów, to jest dla mnie największa nagroda.

Nowe technologie dotykają praktycznie każdej dziedziny życia. Czy w najbliższych latach zmienią również praktykę stomatologiczną?
Myślę, że bardzo. Już zmieniają. Ja już widzę ogromny progres, korzystając np. ze skanera wewnątrzustnego. To jest takie urządzenie, którym możemy zrobić model 3D uzębienia. Możemy na podstawie tego planować korony, mosty, położenie implantów. Kiedyś jak robiliśmy kilka koron na zęby, to wysyłaliśmy wyciski pobrane różnymi masami do technika, a on dawał gipsowy model. Przysyłał nam tę pracę, która mu wyszła spod ręki. Teraz możemy tę pracę zaprojektować wirtualnie. Możemy zaprojektować wygląd, długość i szerokość zębów, proporcje między nimi. Technik na komputerze wszystko modeluje. Te prace są bardzo dokładne. Komputerowe projektowanie i wykonanie prac protetycznych to ogromna rewolucja. Gama urządzeń jest szeroka. Od skanerów twarzy, po skanery wewnątrzustne, po wykonywanie tego w pracowniach techniki dentystycznej na urządzeniach sterowanych komputerowo, po cyfrowe łuki twarzowe, które umożliwiają znalezienie właściwej pozycji żuchwy względem szczęki.
To podsumujmy, mówiliśmy o cierpliwości, dokładności, ciągłym doszkalaniu się, o zakupie sprzętu, menedżerskich zdolnościach. Jakbyśmy mieli podsumować, jakie cechy powinien mieć w takim razie wyjątkowy stomatolog?
Skrupulatność, dokładność. Nie może być takiego bagatelizowania. Musi mieć w sobie chęć ciągłego udoskonalania swojej pracy. Nie można spocząć na laurach. Trzeba być też cierpliwym. To jest moim zdaniem najważniejsze.
Rozmawialiśmy o tym, że zabiegi, i prowadzenie własnej firmy jest wymagające. Jak Pan balansuje pomiędzy pracą a hobby — czyli zamiłowaniem do motocykli i gór?
Tak naprawdę nie balansuję. To znaczy, praca strasznie przeważa, więc na razie jeszcze nie znalazłem czasu na jakiś reset. Wyrwanie trochę wolnego czasu na te swoje zajęcia, jest konieczne, żeby nie zwariować.
Tego Panu życzę. A pacjentom szerokiego uśmiechu po wyjściu z Pana gabinetu.
Dziękuję.
Lek. Dent. Jakub Mróz — założyciel i właściciel gabinetu stomatologicznego m-Dental. Ukończył Uniwersytet Medyczny im. Piastów Śląskich we Wrocławiu oraz Curriculum Endodontyczne. W jego obszarze głównych zainteresowań zawodowych znajdują się endodoncja mikroskopowa, protetyka, chirurgia oraz implantologią stomatologia zachowawcza. Wciąż podnosi swoje kwalifikacje poprzez stałe uczestnictwo w kursach doszkalających.
Wywiad przeprowadził: